Niezależnie od tego, z jakim rodzajem sprzętu grającego mamy do czynienia, w jego instrukcji obsługi, recenzjach publikowanych w specjalistycznych magazynach, a nawet w opiniach użytkowników często można zetknąć się z jednym niezwykle istotnym pojęciem - wygrzewanie. Warto o nim pamiętać, ponieważ zdaniem wielu audiofilów ów proces ma niebagatelny wpływ na jakość brzmienia elektroniki audio. Niekiedy to właśnie w wygrzewaniu, a raczej jego braku, upatruje się przyczyny różnic w ocenie walorów sonicznych tego samego urządzenia przez różnych słuchaczy.
Grało gorzej niż u mnie? To znaczy, że było niewygrzane. Recenzent napisał, że wysokie tony ciut za ostre? Nie wygrzał. O co chodzi? W dużym skrócie wygrzewanie jest procesem, w którym dźwięk nowego komponentu audio zmienia się w miarę użytkowania aż do osiągnięcia stałego, równego, docelowego poziomu. Jakie są tego przyczyny? Czy każdy element systemu stereo trzeba poddać takiej operacji? Jak prawidłowo wygrzewać sprzęt i czy można to w jakiś sposób przyspieszyć? Na wszystkie te pytania postaramy się odpowiedzieć w niniejszym poradniku.
Zacznijmy od tego, że pod pojęciem wygrzewania mogą kryć się dwie zupełnie różne rzeczy. W tym pierwszym, podstawowym znaczeniu jest to działanie polegające na doprowadzeniu nowego, świeżo zakupionego sprzętu do stanu, w którym wreszcie pracuje, a przede wszystkim brzmi tak, jak powinien. W zależności od urządzenia takie długoterminowe docieranie podzespołów mechanicznych i "układanie się" komponentów elektronicznych może trwać od kilku do nawet kilkuset godzin. Jeśli mówimy o zestawach głośnikowych lub słuchawkach, największe zmiany w brzmieniu zachodzą po kilku, może kilkunastu godzinach ciągłej pracy, jednak niektórzy producenci otwarcie przyznają, że uzyskanie optymalnego efektu wymaga przynajmniej kilku tygodni intensywnego grania.
Druga czynność, którą można nazwać wygrzewaniem (choć tutaj o wiele lepszym słowem jest "rozgrzewka"), polega na zafundowaniu systemowi kilkunastu, może kilkudziesięciu minut grania przed rozpoczęciem krytycznego odsłuchu. W tym wypadku nie mówimy już o różnicach między brzmieniem urządzenia wyjętego z fabrycznie zapieczętowanego kartonu i takiego, które przepracowało wcześniej wiele godzin, ale o każdorazowym "miękkim starcie" poprzedzającym sesję odsłuchową, w trakcie którego sprzęt rozgrzewa się do właściwej temperatury, a podzespoły elektroniczne osiągają optymalne parametry. W obu przypadkach mamy jednak do czynienia z podobnym zjawiskiem, którego skutkiem jest poprawa właściwości brzmieniowych naszych urządzeń w czasie.